piątek, 16 grudnia 2011

Czasem ktoś mi spada z nieba

Pewnie słyszałaś/eś czasem opowieści o ciekawych spotkaniach, których nic nie zapowiadało. Mówię o spotkaniach, które wydają się zaskakujące i oczywiste jednocześnie. Mówię o osobach zupełnie Ci nieznanych, które w jednej chwili nabierają niewiarygodnego znaczenia i wiesz, że już ich nie zapomnisz.
Chciałam opisać moje spotkanie z Ewą, które wydarzyło się pod koniec listopada. Zobaczyłam ją na peronie. Mimo że nie miała zielonego irokeza, plecaka w kształcie trumny, kapelusza z rondem wielkości Katowickiego Spotka etc. wyraźnie ściągnęła moją uwagę. Po chwili przyjechał pociąg, Ewa podeszła do mnie z pytaniem, czy nie wiem w których sektorze zatrzymuje się wagon nr. 8. Odpowiedziałam i poszłam znowu w swoją stronę.
Po tym jak w końcu udało mi się wtarabanić z 3 torbami do pociągu i znaleźć swoje miejsce, okazało się, że nie w ten wagon wsiadłam. Z powrotem musiałam się wlec, żeby tocząc wojnę na bagaże z innymi pasażerami w korytarzu, w końcu dotrzeć do swojego przedziału. "Uff tylko jedna osoba" westchnęłam. Ewa odwróciła głowę w moją stronę z uśmiechem, na co rzuciłam "O, znowu się spotykamy". Usiadłam przy oknie, naprzeciwko niej i włączyłam myślenie " Hmm, na peronie było ok 50 osób, na nią tylko zwróciłam uwagę. Na 10 wagonów i około 300 miejsc, siedzę akurat z nią w jednym przedziale...niee pewnie dorabiam teorię. A może...zagadam, zobaczymy co z tego będzie". I zagadałam, kładąc pismo na stoliku rzuciłam, że może oczywiście poczytać jeśli ma ochotę.
Tak się zaczęła nasza 3 godzinna rozmową. Trwała dokładnie tyle, ile podróż z Warszawy do Krakowa. Rozmawiałyśmy wyjątkowo o sobie. Nie o politykach, sprawach społecznych i znajomych. W przedziale dosłownie i w przenośni byłam tylko ja i Ewa. 
Okazało się, że Ewa jest wieloletnim, bardzo doświadczonym praktykiem. Zdążyła być dyrektorem sprzedaży, wykładać na SGH, wychować syna. Jest coachem i konsultantem ds. zarządzania. Prowadzi terapię par i pracuje nad nowo powstającą firmą. Robi ogrom rzeczy, których w życiu bardzo chciałabym spróbować. Przede wszystkim wierzy w ludzi, jest ciepła, otwarta i chce się sobą dzielić, swoją wiedzą i doświadczeniem.
Nasza rozmowa była intensywna, emocjonalna i wyjątkowo płynna. Nasze zdania układały się jak puzzle. Gdy wspomniałam słowa pewnego pisarza, Ewa wyciągnęła z torby jego książkę, która aktualnie czyta. Gdy było milczenie, nie było skrępowania. Nie było ocen, było skupienie. 
Dziś odwiedziłam Ewę, już w jej mieszkaniu, w Warszawie. Próbujemy robić coś wspólnie, pracujemy, wymyślamy. Kto wie co się z tej pracy wykluje? Ważne, że mam Ewę.
Jesteśmy w drodze...jedziemy w tym samym wagonie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz