sobota, 30 listopada 2013

if you change everything, nothing will stay

Na okrągło dudnią, aby zmieniać, przeinaczać, odkształcać i kombinować. Każą dwoić się i troić, być innym, zmieniać się, farbować, przebierać, dekorować.  Dobrze też podobno jeździć, ciągle "gdzieś". Najlepiej daleko i co roku. "Wyjeżdżają, przyjeżdżają. Krew się w ludziach gotuje". Najlepiej zobaczyć dużo, szybko i przez wizjer lustrzanki cyfrowej, ustawionej na tryb AUTO. A może by się przeprowadzić? A może za granicę? Tam lepiej, przynajmniej dobrze.Weekendy to najlepiej każdy spędzać w innym miejscu: a to w górach, a na kursie, a nad morzem, a na lampie, a na księżycu, a na wystawach, a na koncertach, a na Marsie.

Wczoraj z mojej lodówki wyskoczyło hasło: " if you change nothing, nothing will change" i dusząc mnie, wściekłe przekonywało, że ma rację... Jezu naprawdę? To jakaś mania, propaganda PRL-owska. Naoglądają się tych filmów gdzie jedzą, modlą się i kochają i już w trakcie oglądania pakują walizki. A pojedzie, może się coś wydarzy. Spotka wróżkę i ona zmieni to marne życie. Trzeba przecież "coś" z sobą zrobić!

A żeby tylko nie było nudno!!!! NO nie daj Boże, żeby nudno było! Jak trzeba, stań na głowie, zrób sobie pióropusz, jedź na wycieczkę, na wakacje, może kurs jakiś? Albo idź do fryzjera, przefarbuj, podetnij, obetnij, wydłuż, wyprostuj albo zakręć. A jak już nic się nie da i (o zgrozo!) musisz zostać w domu, to przemeblowanie zrób, albo ściany pomaluj....Może nowe zasłony? Albo dywan wymień, a może jednak partnera?Dobrze też popsioczyć i głośno skandować nasze narodowe: "na nic nie mam czasu", "zawsze coś", "padam", "nie mam kiedy odpocząć". 

Jak już się nazmieniamy, nalatamy, nakombinujemy, najeździmy, to popsikamy się ulubionymi perfumami, których używamy od 10 lat, z uśmiechem na twarzy spotkamy się ze starymi znajomymi, których znamy od bliżej nieokreślonego "zawsze". Jeden standardowo będzie przynudzał o pracy, drugi jak zwykle w trakcie spotkania zaśnie, kumpela znowu opowie jak to zmieni obecną pracę (zmienią ją już od 5 lat) Ale to nie przeszkadza, wręcz cieszy, że są tacy przewidywalni, oswojeni i nasi. Zjemy potem ulubioną sałatkę i na koniec po raz 100 obejrzymy ten sam film. Wracając do domu, puścimy w odtwarzaczu "składankę" zmontowaną samodzielnie z ulubionych od lat piosenek. Wreszcie odpoczynek...
Na szczęście nie wszystko da się zmienić.