czwartek, 27 czerwca 2013

Proste pytanie

Jak odpowiadasz na pytanie "a czym Ty się zajmujesz"? Mówisz o swojej pracy? Mówisz o swoich obowiązkach, czy o tym co chciałbyś robić? 
Co można powiedzieć? To ciekawe, jak ostatnio się nad tym zastanowiłam i zadałam to pytanie wybranym osobom. Większość mówiła o swojej pracy zawodowej lub o tym co planuje robić. Więc drążę dalej, wiercę niewygodną dziurę w zabitych dniem codziennym tęsknotach. I nastaje cisza... 
To pewnie moment, ułamek sekundy kiedy, znowu stoi się naprzeciw siebie z dnia wczorajszego. 
Wczoraj wiadomo było, że będziesz zajmować tylko tym co lubisz, cenisz, w czym czujesz się dobrze. To było jasne i oczywiste, głowa nasiąknięta wiarą w to, że się da. 
Wczoraj to dzień, kiedy nie było opinii innych. Inni byli, byli to jednak też ludzie z dnia wczorajszego. Nikt nie mówił "tego się nie da zrobić", "pomyśl o czymś innym". Prosty komunikat "będę astronautą", "będę kucharką", "będę grała na gitarze", "będę uczyć innych" itd. spotykały się z prostym komunikatem "aha, a ja będę...". 
Wczoraj był tylko Twój plan i Ty. Wisiało się na drzewie z głową do dołu i widziało świat, jak się chciało. Przez kalejdoskop, przez ramię matki, przez dziurkę od klucza, przez zmrożone oczy. Wszystko było takie jak ma być, po prostu. Nic nie było odwrotnie i do góry nogami. 
Takim jest świat właśnie dziś, kiedy stoisz twardo na ziemi. To dziś dopiero masz wrażenie, że wszystko stoi na głowie. To dziś wszystko jest na odwrót i nie tak.
Podsumowując: 
- Dziś stoisz na głowie, dotykając nogami ziemi. 
- Wczoraj stałeś twardo w swoich przekonaniach, wisząc z głową do dołu.
A Jutra nie ma, bo Jutro to zawsze jedna opcja wyboru pomiędzy Dziś i Wczoraj.

czwartek, 20 czerwca 2013

Ale co ja mogę?

Hmmm...pomyślmy... mogę, czy nie mogę pisać? Patetycznie, czy może bardziej prostolinijnie? Komu się będzie podobać? Z błędami, czy bez błędów? No może, czy nie może pisać? Ona, bo ma w końcu dysortografię. To jak chcieć być modelką mając 158 wzrostu... Naturalną sprawą może wydawać się zrezygnowanie z pisania czegokolwiek, do kogokolwiek, na zawsze. Amen.
Kolejna kwestia, to po jaką cholerę pisze do ludzi, tu na blogu? Na Boga! Jak już musi pisać, to niech schowa to do szuflady, a nie się obnaża myślowo przed milionami słuchaczy.
To wręcz bezczelność mieć jakieś zdanie, opinie i je wyrażać. Pal licho formę, w ogóle jak można??? 

A ja mogę, bo chcę. Uwieeelbiam pisać, piszę odkąd zaczęłam pisać. Słowo pisane jest dla mnie furtką do lepszego świata. Bo dlaczego miałabym tego nie robić, skoro bardzo lubię? Nie odnoszę w związku z tym żadnego "sukcesu", nie spływa na mnie splendor i chwała. Nie liczę na to, że z tego wyżyję, nie jestem pisarką. Żyję sobie życiem zmarginalizowanej statystycznej modalnej. To, że piszę nie jest niczym szczególnym. Moje pisanie zewnętrznie nie daje żadnych efektów. Zewnętrznie nie dzieje się wręcz nic. A co się dzieje we mnie? 

Jestem w tysiącu miejscach naraz, jestem tu i tam u Ciebie, wiszę na lampie, jestem na Sri Lance, siedzę na dachu, jestem starą babcią, leżę na trawie, zwiedzam krecie tunele, rozmawiam z lustrem, biegam, latam i robię fikołki. Oglądam Wielki Kanion, siedzę w Igloo, wącham bawełnę w Peru, daję koncert, składam autograf na swojej książce. Mieszkam w Bieszczadach, pływam jachtem, jem zupę mojej mamy, hoduję marchewkę i podlewam niebo. Mieszkam w lisiej norze, mam widelce we włosach i spódnicę z malin. Kupuję szczęście na kilogramy, macham sobie nogami i drapię się po głowie. Jestem na Słońcu, przelewam deszcz przez sito, spaceruję Drogą Mleczną, siedzę przy ognisku, gram na harfie, jestem wysoką blondynką, małym kubańskim chłopczykiem. Puszczam bańki mydlane, mam pomarańczowe oczy, skacze, przeklinam, biegnę, robię gwiazdę i 15 przysiadów, Jestem w Krakowie, Giżycku, Warszawie, w Chinach, na Księżycu i w mysiej dziurze. 

Jutro poczujesz czyjś oddech na plecach, to będę ja. Już jestem w drodze. Do zobaczenia.